Wywiad z Burmistrzem Miasta i Gminy Koźmin Wlkp. Bolesławem Kasprzakiem.

Redakcja gazetki przeprowadziła wywiad z Burmistrzem Miasta i Gminy Koźmin Wlkp. p. Bolesławem Kasprzakiem. Rozmowa tematycznie związana była ze Świętami Bożego Narodzenia.

Red: Koźmin słynie z takiego specyficznego, niepowtarzalnego świątecznego nastroju. Wszyscy, którzy przyjeżdżają do Koźmina lub są tu przejazdem podkreślają, że w Koźminie tak szczególnie widać święta, że czuje się tu tę świąteczną atmosferę. I właśnie może Pan Burmistrz chciałby nam powiedzieć, jak się ten pomysł zrodził, jak taki klimat został stworzony, jak do tego doszło.

Burmistrz: Klimat właściwie jest tworzony zawsze przez społeczność lokalną, bo nie tworzy go jeden człowiek, a musi stworzyć pewna grupa, która potrafi do tego poderwać pozostałych ludzi. Mnie święta zawsze kojarzyły się i od tej strony religijnej, ale również od tej strony świeckiej. Jak pamiętam w okresie lat pięćdziesiątych , gdy w ludziach drzemało jeszcze to, co było przed okresem przedwojennym, a więc były udekorowane sklepy, napisy, bardzo ładne choinki, był też gwiazdor. Czuło się po prostu te święta. Kiedy odradzała się w zasadzie demokracja w Polsce, bo trzeba wyraźnie powiedzieć, że w latach 90-tych otrzymaliśmy tę 100% wolność, co okazuje się też bardzo trudne dla społeczeństwa, do utrzymania i korzystania z tej wolności. Trzeba było wrócić do tych korzeni. Z czymś się trzeba identyfikować. Nie możemy sobie pójść i powiedzieć - od tego momentu zaczynamy coś nowego, będziemy budować nowe. Bo kto nie pamięta o starych rzeczach, kto nie cofa się do korzeni, zatraca swoją tożsamość. Dlatego między innymi zrodziła się ta myśl, ażeby doprowadzić miasto na te szczególne święta Bożego Narodzenia do jakiegoś wyglądu. Rozpoczęło się bardzo skromnie, bo nie jest to nic nowego. Jest to wykorzystanie istniejących już pewnych elementów, które były. Ale trzeba na to wszystko nałożyć ten wystrój świąteczny. No i tak się to zrodziło. To jeśli chodzi o ten świąteczny kolorowy świat. Od dwóch lat zaistniał na rynku nowy element - Szopka Betlejemska. Muszę powiedzieć, że to się chyba najbardziej przyjęło. Obserwowaliśmy w ubiegłym roku - przychodziły mamy z dziećmi, przychodziły całe rodziny do żłóbka i oglądały. Uważam, że to interesujące i w zasadzie powinno być nie tylko w Koźminie, ale i w innych miejscowościach. A jeszcze co ciekawe - my przez tę szopkę, którą tu postawiliśmy mamy mniej zniszczeń jeżeli chodzi o same dekoracje. Obecność szopki jest pewnego rodzaju znakiem STOP dla niszczących. To się przyjęło. Natomiast ja dopowiem jeszcze człowiek powinien jeździć po świecie, patrzeć i uczyć się. W różnych państwach różnie obchodzi się święta. Ten zwyczaj - choćby tej szopki wystawionej na rynku - dla nas to coś nowego. Ale w Holandii na przykład, żłóbki, szopki są wystawiane przed wejścia do kościoła , na zewnątrz. Widziałem też na niektórych rynkach ciekawe zjawisko. Dzieci mają możliwość obejrzenia żywych owiec. A to też wiąże się ze świętami Bożego Narodzenia. Wracając do tematu koźmińskich dekoracji. Tak to się zrodziło. Potem ta dekoracja się przyjęła i dzisiaj rzeczywiście jest już ona starą dekoracją. Teraz trzeba by pomyśleć i zrobić coś nowego, ale przyznaję, że są to kosztowne rzeczy. Jeszcze na chwilę wrócę do historii żłóbka. Po raz pierwszy był wystawiony jeszcze za życia ks.Goja nad bramą kościelną, na dzwonnicy. Ale był mało widoczny, niedostrzegalny. Dlatego zrodziła się myśl, żeby przenieść go na rynek. I uważam, że był to bardzo dobry pomysł. W tym roku żłóbek będzie wzbogacony, bo zakupiliśmy trochę nowych elementów. Co roku będziemy dokładać coś nowego. Jest to dość atrakcyjne. I dobrze, bo ma to być miejsce, które będzie nie tylko ludzi skupiało , ale i przypominało, że bożonarodzeniowy czas, to nie tylko szaleństwo zakupów, ale coś znacznie ważniejszego- Pamiątka Narodzin Jezusa.

Red: W czasie świąt pokazywane są w telewizji różne akcje, które organizuje czy to Kościół, czy państwo, organizacje społeczne, różne instytucje, dla tych najbiedniejszych, dla osób samotnych. Czy w Koźminie w czasie świąt jest też coś takiego organizowane dla tych ludzi?

Koźmin Wlkp.

Burmistrz: Jest organizowane i to od wielu lat. Ja już dokładnie nie pamiętam, ale chyba od 1991 roku organizowana jest przez Ośrodek Pomocy Społecznej specjalna gwiazdka dla dzieci ubogich, może to za dużo powiedziane - dla tych, którzy mają problemy finansowe. Z tej gwiazdki na samym początku korzystało około 50 osób, dziś około 200. Wiem, że to jest tak trudno przyznać się człowiekowi, że nie stać go na to, czy na tamto. Jest też szereg osób, które chciałyby tylko non stop z tego korzystać, Ale jest to pewne środowisko, którego przedstawiciele nie bardzo chcą pracować, wolą nic nie robić, a chcieliby, by im wciąż dawać. Trudno jest natomiast wyłonić tych, którym naprawdę jest ciężko. Ale udało się i jest to około 200 dzieci z terenu całej gminy. Jest to zrobione właśnie przed świętami, z Gwiazdorem, który te podarunki wręcza. Muszę powiedzieć, że i dzieci i rodzice się cieszą, bo po prostu nie stać by ich było, by coś tym dzieciom kupić. A tak - i oni mogą odczuć, że są to radosne święta Bożego Narodzenia. Jeżeli chodzi o ludzi starszych, to organizujemy przed świętami różnego rodzaju spotkania, w tym, między innymi, takie spotkanie wigilijne. Nie jest to w sam wigilijny wieczór, bo nie chcemy nikomu zakłócać spokoju, a w zasadzie trudno mi powiedzieć, ale pewnie większość tych osób gdzieś tam znajdzie to miejsce przy wigilijnym stole, może wśród znajomych, czy krewnych. To spotkanie jest jednak ważne, bo tym ludziom trudno się pozbierać przed tymi świętami. Czują się może mniej samotni. Prosimy też na te spotkania księży z obu parafii. Jest to w Domu Seniora, takie spotkanie przy kawie i placku. Porozmawiamy, złożymy sobie życzenia. Jest to wszystko po to, by pokazać tym ludziom, że ktoś o nich myśli, że nie są sami, że mogą w każdej chwili liczyć na pomoc. Odbywają się też spotkania z organizacjami społecznymi, z kierownikami zakładów pracy, przedsiębiorstw. Boże Narodzenie to też końcówka roku gospodarczego, są pewne problemy, niektóre się kończą. Coś z Nowym Rokiem zaczynać się będzie. Także i w tym roku są takie spotkania przewidziane, no, nie widziałem tutaj nigdy Waszej gazety na spotkaniu z tymi organizacjami społecznymi. Są wtedy gazetki szkolne, "Echo Koźmina", Chór Czypickiego, wszystkie organizacje społeczne i kulturalne. Także ja bardzo już dziś zapraszam na to spotkanie. Myślę, że ktoś z redakcji będzie uczestniczył. Tak więc te spotkania są bardzo miłe. Każdego roku, od chłopca, który uległ wypadkowi, a my później służyliśmy nie tylko paczką, ale też i pomagaliśmy w zakupie roweru do ćwiczeń, otrzymuję życzenia świąteczne. Nie zapomniał. To jest przyjemne.

Red: Na terenie miasta jest ośrodek wychowawczy. Z tego, co wiemy, Pan Burmistrz też pomaga w przeżywaniu świąt tym chłopcom. Czy coś więcej na ten temat?

Burmistrz: Jak co roku musimy tę pomoc utrzymać. Muszę powiedzieć, że czytałem ten artykuł o ośrodku i bardzo mi się podobał. Bo to jest prawda, że rzeczywiście na codzień w zasadzie mamy usta pełne dobroci, a jak przyjdzie się zetknąć z rzeczywistością i tak od razu z brutalną prawdą, to okazuje się, że wcale tacy dobrzy nie jesteśmy. I to cechuje również nasze społeczeństwo koźmińskie. I prawdą jest też, że te zahamowania wynosi się z domu, tu brakuje nam tego elementarnego wychowania naszych dzieci, że wszyscy jesteśmy równi. Popadł ktoś w konflikt z prawem, to nie można go od razu przekreślać, ktoś zaczął nadużywać alkoholu, to też nie można od razu powiedzieć, że ten człowiek jest na straconej pozycji. Trzeba postarać się mu pomóc, odzyskać go, na tyle, na ile nas będzie stać i na ile będziemy mogli. Ale i on powinien wykazać dobrą wolę. Ośrodek jest częścią Koźmina, aczkolwiek chłopcy są z różnych stron, ale są to obecnie mieszkańcy Koźmina. Trudno sobie wyobrazić, byśmy organizowali święta dla naszych dzieci, dla potrzebujących pomocy, a zapomnieli o tamtych chłopcach. Tak jak pamiętamy o Borzęciczkach, tak i o wychowankach z ośrodka.

Red: Jest tu także zwyczaj, przynajmniej odkąd ja pamiętam, jak tu jestem - spotkanie z księżmi z terenu gminy. W dzień wigilijny, przy opłatku. Jakie to ma znaczenie dla życia gminy?

Burmistrz: Myśmy zapraszali księży, gdy były spotkania z organizacjami, przedsiębiorstwami. Ale przecież gmina to nie tylko Koźmin, ale też parafie, które leżą na terenie gminy. To jedyna okazja, gdzie możemy spotkać się wszyscy, porozmawiać o naszych problemach. Możemy czuć się zjednoczeni. Kiedyś Kościół szedł swoją drogą, władza szła swoją. To było laickie. Mamy przecież wspólne problemy. I te spotkania mają na celu pokazać społeczeństwu, że wszystko co jest w tej gminie jest wspólne, że nie możemy niczego rozdzielać. Kościołowi leży na przykład na sercu wychowanie dobrego człowieka, ale i nam to leży na sercu. Nam leżą na sercu też sprawy gospodarcze, pragniemy, by gmina się rozwijała. Ta sama sytuacja jest w Kościele. Chcemy, by przez ten rozwój poprawiła się sytuacja, podnosił się poziom życia w naszych rodzinach. Jeżeli się nie będziemy spotykać, rozmawiać, wymieniać poglądów, to w którymś miejscu możemy się rozejść, popełnić wiele błędów. A już nie chcielibyśmy takich błędów popełniać jakie były w przeszłości. Dzisiaj, po 50 latach mówimy, że jest demokracja, wolność - rzeczywiście, tylko, że nie wszyscy chcą tę demokrację zrozumieć. Niektórzy myślą, że demokracja to się wiąże z całkowitą samowolą, że nie obowiązuje prawo. A demokracja nakłada jeszcze na każdego z nas pewne obowiązki. Dlatego, że w którymś miejscu nastąpił rozdźwięk między państwem a Kościołem, dziś mamy poważny problem mentalnościowy. Nie jest dzisiaj problemem wyprodukowanie czegoś. Za to zmienić sposób myślenia, pozmieniać ludziom w głowach, żeby człowiek miał szersze spojrzenie na własne ja - to trudne. Dlatego zrodził się taki pomysł, ażeby spotykać się tutaj wspólnie. Pomysł powstał 5 lat temu, wraz z ideą Światła Betlejemskiego, które przynieśli harcerze. Wtedy pomyślałem, że byłoby dobrze, gdybyśmy się przy tym świetle wspólnie spotkali, porozmawiali. I tak zostało. Bardzo dobrze. Jest to pożądane. Pozostają nam siostry zakonne, których nigdy nie mogę zaprosić, bo są tak skromne, i jakoś nie może dojść do spotkania.

Red: Czy Pan Burmistrz pamięta jakieś szczególne święta w swoim życiu?

Burmistrz: Każdy pewnie ma jakieś takie święta. Mogą one być radosne, a mogą być smutne. Nie powinno się wspominac tych smutnych, bo zawsze święta Bożego Narodzenia są od tego, by się cieszyć. Pamiętam z najbliższego okresu święta Bożego Narodzenia - pierwsze, kiedy przyszedłem do Urzędu i pracowałem jako Burmistrz. Utkwiło mi to w pamięci. W 1991 roku narodziła się telewizja kablowa i mogłem przez nią złożyć życzenia w dniu Wigilii tym, którzy z niej korzystali. Było to miłe, ale miałem takie uprzedzenie, że może na siłę wdarłem się do ich domów. Opinia ludzi była inna. Oni to odebrali pozytywnie, że ktoś z władz miasta mógł być choć przez chwilę z nimi i złożyć im w tym dniu życzenia.

Red: Czy korzystając z tej okazji, że będzie ten wywiad w numerze przed świętami, Pan Burmistrz chciałby czytelnikom przekazać szczególne słowa w związku ze świętami?

Burmistrz: Przede wszystkim chciałbym pogratulować tych dwóch lat. Trzeba dużo pracy i wysiłku, żeby przez dwa lata wydawać gazetkę. Muszę powiedzieć, że artykuły są ciekawe. Młodzi i starsi powinni ją kupować. Dlatego serdeczne gratulacje. Natomiast na zbliżające się święta chciałbym życzyć całej gazetce spokojnych świąt, zdrowia, a przede wszystkim wypoczynku. Mieszkańcom - czytelnikom , żeby ta Dziecina, która narodzi się w ten dzień wigilijny wszystkim nam błogosławiła w nadchodzącym, przyszłym roku. A rok ten będzie rokiem szczególnym. Rok wigilijny przed zmianą tysiąclecia. Jak czytałem w Waszej gazecie, będzie to rok miłości, więc i życzenie, żeby każdy z nas dobrze się do niego przygotował. A nie będzie to rok łatwy, zarówno ze strony gospodarczej, jak i społecznej. Musimy być czujni i uważać, co dzieje się wokół nas. By każdy patrzył też na drugiego człowieka, który jest obok nas. Pamiętam, ile razy jestem u Franciszkanów - jest tam taki zwyczaj - pusty żłóbek- nie ma Dzieciątka. Matka Boża, święty Józef i Dzieciątko wyruszyli do społeczeństwa. Życzę, żeby wszyscy potrafili ich godnie przyjąć w tym nowym 1999 roku.

Red. Bardzo mnie urzekło to, co wydarzyło się ósmego sierpnia ubiegłego roku w związku z rocznicą św. Wawrzyńca-patrona miasta. Wiem, że bardzo mocno do tej inauguracji przyczynił się pan Burmistrz i miasto wraz z Kościołem . Znane jest też osobiste zaangażowanie pana Burmistrza. Dużym przeżyciem było to, co wydarzyło się na rynku-Eucharystia, spotkanie ewangelizacyjne zorganizowane przy pomocy Szkoły Nowej Ewangelizacji z Poznania. Ale czy widzi pan Burmistrz jakieś perspektywy kontynuacji tego w przyszłości i jak pan to widzi?

Burmistrz. Jeżeli chodzi o patrona miasta to jest to kolejny element, który rzeczywiście jest potrzebny miastu i społeczeństwu, bo my musimy się zawsze z czymś identyfikować. Tak na dobrą sprawę zgubiliśmy w tych pięćdziesięciu latach wszystkie dobre wzorce. Tym bohaterom, do których chcielibyśmy się odnieść, pozmieniano życiorysy, niektórym coś dołożono innym coś zabrano. Dzisiaj trudno jest wyprostować historię. Dlatego myśmy mieli to wielkie szczęście, że w zasadzie życiorys naszego patrona nie uległ zmianie, bo były to za odległe czasy, by cokolwiek zmienić. Ten patron był i stał się faktem. Ale uważam, że to co zrobiliśmy 8 sierpnia było wielką rzeczą i nadal powinniśmy tę sprawę wzbogacać. Warto zwrócić uwagę na ludzi, którzy tu byli. To trzeba było przeżyć. Ludzie nie zachowywali się biernie. Uczestniczyli nawet w przejściu przez bramę. Należy podkreślić, że to się przyjęło - reakcje ludzi były spontaniczne. Zostali później na rynku i z własnej woli potrafili śpiewać, modlić się. Myślę, że jest to bardzo ważny element życia tego społeczeństwa. Zwykliśmy przy różnych spotkaniach narzekać na nasze społeczeństwo, ale myślę, że trzeba na to spojrzeć z innej strony. Mnie się wydaje, że to nasze społeczeństwo nie jest wcale takie złe jak je niektórzy postrzegają. My cały czas szukamy pomysłów na zorganizowanie imprezy o szerszym zasięgu, takiej która wykraczałaby poza granice gminy. Istnieją już np. zawody sportowe, czy zjazd starych motocykli. Ale chodziłoby o coś innego. Koźmin jest takim miastem, które mogłoby zrobić więcej. Jesteśmy w trakcie szukania konkretnych pomysłów na imprezę, która przyciągnęłaby nie tylko mieszkańców gminy ale także sąsiednich okolic. Sądzę, że bardzo dobrą okazją do tego jest święto patrona - św. Wawrzyńca.

Red. To znaczy, że jest nadzieja na kontynuację obchodów patrona.

Burmistrz. Myślę, że trzeba to robić, trzeba ściągać tu różne zespoły.

Red. Pomysł z zespołami jest dobry . Może zrodzi się myśl jakiegoś festiwalu religijnego? Ale za tym idą też pewne pieniądze.

Burmistrz. Ja sądzę, że na święto patrona nie powinno zabraknąć pieniędzy. Ustaliliśmy to święto nie tylko po to aby zaistniało na papierze , ale żeby je duchowo przeżywać. Nie na tym rzecz polega, aby ustawić jakiś glejt w muzeum. trzeba to rokrocznie odnawiać i wciąż o coś ubogacać. Do tego co jest - dokładać. W ubiegłym roku przyjęło się strzelanie o laur św. Wawrzyńca. Była to podobno jedna z najpiękniejszych rzeczy jaka miała miejsce w odrodzonych Bractwach Kurkowych. Całe szczęście, że wygrał ktoś spoza Koźmina, bo to się niesamowicie rozniosło. Na rok przyszły mamy już zapewnioną pełną konkurencję. I podobnie jeśli chodzi o zespoły - uważam, że nie powinno zabraknąć pieniędzy. Tak jak musimy wspierać Dni Koźmina, na przełomie maja i czerwca - tak samo jako zarząd Rady Miejskiej musimy zadbać o święto patrona. Nie daje mi spokoju jedna myśl- przechodzimy przecież w nowe tysiąclecie. Uważam, że nie można się obudzić tak normalnie w 2000 roku. Powinniśmy w Koźminie coś zrobić, czymś zaistnieć, żeby chociaż przez te następne 100 lat mówiono że w Koźminie coś jest i jest to pamiątka po tym jak społeczeństwo uświetniło przełom tysiąclecia. Nie wiem jeszcze dokładnie co to będzie, być może będzie się wiązało ze świętym Wawrzyńcem . Trzeba w jakiś sposób tego patrona czcić, kultywować te tradycje. Mamy miasto bliźniacze, z którym nie tak dawno nawiązaliśmy współpracę (nie podpisaliśmy jeszcze umowy ale wszystko jest na dobrej drodze) -jest to Limanowa w Małopolsce. Nie chcem tylko nawiązywać współpracy z miastami, które są za granicą. Jest przecież wiele wspólnych rzeczy, które możemy robić tu w Polsce. My jesteśmy w Wielkopolsce, oni są tam w Beskidzie Sądeckim. Piękny teren, miejsce wypoczynku. Bez problemu możemy się wymieniać, możemy jeździć, korzystać z ich bazy za niewielkimi opłatami. Ucierpieli oni mocno w powodzi, a my jako jedni z pierwszych nieśliśmy im pomoc. No i właśnie oni pomyśleli już co zrobić na ten przełom tysiąclecia. Budują na szczycie obok Limanowej wielki krzyż przełomu tysiąclecia. Poświęcone zostały fundamenty. Byłem tam i oglądałem. Będzie to krzyż wyższy niż ten na Giewoncie, podświetlany, a na dole pod spodem kaplica. Fundamenty poświęcił arcybiskup, a było to w tydzień po odsłonięciu przed bazyliką Matki Bożej Bolesnej , pomnika Jana Pawła II (jest to bardzo duży pomnik z brązu ufundowany przez społeczeństwo). Są więc miasta, które myślą już o tym i myślą, że czas najwyższy abyśmy i my o tym pomyśleli. Góry nie mamy, krzyża dużego też budować nie będziemy. Ale coś powinniśmy zrobić.

Red. A jeszcze tak wracając do tego niesienia wiadomości. Wspomniana już Grupa Poznańska była urzeczona naszym miastem, gminą, władzą. Bo dowiedzieli się, że to, co było na rynku, było dziełem nie tylko Kościoła, ale w dużym stopniu władz koźmińskich. Podziwiali nagłośnienie - ich zdaniem rewelacyjne. Bywają na wielu takich spotkaniach w różnych zakątkach kraju i bardzo rzadko spotykają się z takimi warunkami. Wynieśli bardzo dobre zdanie, wyjechali urzeczeni tym, co zobaczyli i usłyszeli. Myślę, że i dla nas jest to radosne, że mogli wyjechać z takim zdaniem.

Burmistrz. Muszę powiedzieć, że my nie robimy nic więcej, co mówi ustawa o samorządzie terytorialnym. My służymy społeczeństwu i po to jesteśmy. Wychodzimy naprzeciw potrzebom społeczeństwa. Powinniśmy iść na rękę społeczeństwu i mu pomagać. Traktujemy nasze działania jako służbę dla społeczeństwa.

Red. Może dlatego, że nie wszyscy tak traktują swoją działalność, jest to przez ludzi spoza gminy tak dostrzegalne i zauważalne.

Burmistrz. Muszę powiedzieć, że podczas pobytu w Paryżu, gdy byłem na mszy św. w polskim kościele, śpiewał tam chór z Poznania. Później okazało się w rozmowie, że dyrygent chóru znał Koźmin i bardzo dobrze wspominał. Znał też obydwa koźmińskie kościoły. Byłem tym zaskoczony. Ale mile zaskoczony. Myślę, że nie jest tak źle, jak to niektórzy mówią. Mamy dobrą opinię w Niemczech i w Holandii.

Red. No to należy życzyć - oby tak dalej.

Burmistrz. Mamy też już sztandar Rady Miasta z emblematem patrona, poświęcony przez biskupa na tej uroczystości 11 listopada. Uważam, że jest to ostatni brakujący element. Mamy patrona, hejnał, piosenkę, herb, flagę miejską, no i już teraz sztandar. Trzeba powiedzieć, że dostrzega się zainteresowanie i życzliwość. Ludzie obserwują i analizują. Dzielą się swoimi uwagami. Przychodzą życzliwe listy. Jeszcze wnikliwiej przypatrują się ludzie spoza Koźmina i jego dawni mieszkańcy. trafiają się też głosy krytyki, ale tych jest znacznie mniej. Większość akceptuje nasz powrót do korzeni.

Red. Dziękujemy bardzo za wywiad.

Powrót do głównej strony